6/29/2011

Nooo kurwa!!!!!!!!!!!!! napisałam miliard rzeczy i sie zjebsło (sorry mamo, ale sie wkurwiłam :/)

29 czerwiec 2011

Eeeej własnie dzownila babka z Blue Arrow - mamy wyjazd carteringowy od 6 do 16 do Edinburgh'a Hahaha MISTRZ!!! Bede stala nalewala, nakladala i sie usmiechala haha to osatnie umiem najlepiej :P :D

dzien 4

Odkąd przyjechałam do UK nie jadłam nic słodkiego! (Mamy z Kaisą postanowienie - miesiac bez słodyczy i chipsów). Dlatego nie dziwie się ze mam już depresje, do tego brak tej pracy... ale mnie to wkurza! Pojechalsmy dzisiaj do tego miejsca z którego dzwonili wczoraj, okazało się ze to zwykle biuro w którym mielismy wypelnic kolejne formularze (zygam juz moim imieniem i nazwiskiem) i... dalej mamy czekac. Jezu jechalismy tam 2godziny myslalam ze umre w tym autobusie! Jestem styrana jak nie wiem co! A wiecie co jest najlepsze?! Że posiadam nowe dwie baseball'owki które kosztowaly mnie 3 sprzedane paczki papierosow (obie). Wrocilismy do domu i rzucilismy sie jak dzieci na jedzenie! Zaraz wychodzimy na FUNKY PUMP FITNESS to tanczenie, cwiczenia, boksowanie worków do muzyki - zgon! Tym jestem zajarana, gorsze to ze nie mam ani topu, ani spodenek, ani koszulki niiic!!! Takze zawojuje w leginsach i moich fioletowych kosmos nikach! Wieczorem idziemy roznosic dlaej CV do kolejnych hoteli i restauracji moze do klubow i idziemy na jakas bibe do klubu gejowskiego bo tam podobno tanie drinki (czuje ze bede sie straaaasznie smiala - ale to pomysl Piotrka). Nie mam ciuchow, a tu podobno selekcja wiec nie pogniewam sie jk mnie nie wpuszcza :) Chce spaaaać! Nie ma zdjec bo nie nmialam sily ich robic, moe poem dodam bo dzisiaj bylam obok stadionu CELTICu ale nie chce mi sie isc po aparat :P teskniwszy za wszystkimi!!! <3

6/28/2011

28 czerwiec 2011

Właśnie wróciłyśmy z mista. Rano załatwiłyśmy ubezpieczenie przez telefon, 5 lipca jestesmy umowione na spotkanie. Zaniosłyśmy do naszego biura pracy Maxwell Bruce nr konta i zakomunikowac ze zostalysmy umowione na spotkanie. Nie mialysmy juz nic wiecej do roboty to poszlysmy do sklepow. Odwierdziłyśmy galerie w której byly tylko takie marki jak Prada, D&G, Chanel, Moschino itd. Generalnie na bogato, bo tam perfumy, torebki, buty ciuchy i wogóle żyrandole jak w jakims zamku, czerwone dywany w całym sklepie (na bogato a co hahaha, zawsze chociaz oczy mogłyśmy nacieszyc, dzieki temu wiemy ile musimy sie jeszcze uczyc by tyle wydawać. Kasia generalnie zajrała sie jakos torebka za 120 i chce ja kupic - jakas masakra! Później poszłyśmy do New Looka i Primarkam, w których są kosmos wyprzedaże, ściany butów i wogole zajebiscie!!! Było tanio wiec kupilysmy kilka rzeczy, ja jeden prezent (tajemnica ;P) i Kasia dwie pary butów dla siebie i brata - takie oczojebne pomarnczowe szpilki (zdjecie nizej) Później poszłyśmy na autobus i pojechałyśmy do domu w miedzy czasie okazalo sie ze ktos dzwonil na kasi telefon, a my nie slyszalysmy... Byłyśmy wściekłe, bo to napewno z pracy... a nie mamy jak oddzwonic bo nie mamy kasy na telefonach mimo ze dopiero kupilysmy UKowskie karty sim. W autobusie przy wyjsciu z autobusu jakis zakałowaty koles dał kasi na bilecie swoj nr hahaha ale zgon! Bo wczesniej go obgadywalysmy ze chodzi w butach roboczych (jak mialam w holce) totalna masakra! A on jeb, dałnr fuj, był brudny i smeirdzial i wygladal jakby z wiezienia dopiero wyszedł bo nawet mial brzydkie dziary na łapach. Przyszłyśmy do domu i odrazu zadzwonilysmy z Piotrka tel pod ten nr co dzwonil, okazało się ze Polak i jutro idziemy na 11 gdzies na jakas rozmowe, bedziemy prawdopodobnie pracowac naaaaaa.... MAGAZYNIE Z CIUCHAMI!!!!! haaha oh yeah! A w piatek jedziemy na jakies szkolenie w zakresie innej pracy (chyba chodzi o te kurczaki... Teraz jemy obiad spagetti z sosem ktory powinno sie robic z miesem, a my mamy bez miesa, ale głodny zje wszystko :P wczesniej mialysmy zupe brokułową :D cmoki w kroki dziobki ;**


Nasza dzielnia :)










Na bogato haha - galeria.


Z pozdrowieniami dla Marty - kochamy buty!!!



Nooo!!! Boooooże musze je mieć, tylko kosztują duzo...


Kasia wielbi zebre! Jej pokój we wro jest cały... w zebre!


Specjalnie dla Anitki Bider ;*





Kasi oczojebne pomaranczowe szpilki (nie widac na zdjeciu ich koloru jaki jest w rzeczywistosci)


Aaaa zapomnialam wspomniec ze zrobilysmy zakup zycia! Była wyprzedaz... płatków sniadaniowych! wielkie pudła za 0,65F Nestle! Mam sniadania na tydzien :)

6/27/2011

27.06.2011 - wpisywałam tą date dzis miliard razy!

Jezu godzina 6pm wlasnie wrocilysmy z miasta, padam na pysk… Najpierw pojechalysmy do kafejki internetowej wydrukowac CeVałki, później zaczełyśmy je roznosić po biurach pracy w Glasgow. Odwiedziłyśmy 6 biur i w każdym wypełniałyśmy po miliard formularzy. W jednym z biur nawet od razu po wypełnieniu wszystkiego okazało się że będzie rozmowa o prace. Haaa moje pachy w sekunde zrobiły się mokre, no ale co trza był wejść do małego pokoiku i cos powiedziec. Okazało się że wcale nie było tak źle, jeszcze pochwaliła mnie Susan – bo tak miala na imie – ze świetni po angielsku, na co parsknęłam smiechem… haha. Naprawde z jezykiem nie jest tak strasznie jak myślałam takim typowym Szkockim gadaja starsi ludzie a reszta całkiem zrozumiale. W kolejnym biurze jak się okazało pozniej szef, przyja nas i… zadzwonil do niego telefon – siedziałyśmy tam chyba z 20 min czekajac Az skonczy lasakwie gadac i poczekac na to by nam powiedziec żebyśmy przyswzly o godzinie 3 do jego biora. Miałyśmy 2h wiec poszyjmy dalej rozdawac CV po hotelach, byłyśmy miedzy innymi w Mariocie i Hiltonie. W recepcji byli bardzo mili ludzie i z uśmiechem brali od nas CV. Pozniej szybka kawa i powrót do naszego biura. Otworzyła nam Pani i mówiła nam w języku polskim (juhu, swoi) i baaardzo dobrze bo byłyśmy już tak padniete ze nawet nie mogłyśmy myslec co kto do nas mowi… Była bardzo zaskoczona za przyszłyśmy, bo jej nikt nie przekazywal, ze przyjdziemy, chwile z nami pogadala i powiedziala ze może nam dac prace od przyszłego tygodnia na kurczakach (wolalam nie myslec co bysmy mialy robic…) ale ze w piątek musimy przyjść na szkolenie. Oczywiście powiedziałyśmy ze będziemy, ale jakby tak głebiej się zastanowic to nie wiem czy bym podołała, widok miliona zdechłych kurczakow a jeśli jeszcze bym miala cos z nimi robic np. wypruwać flaki czy obdzierac ze skory?! Umarłabym! Poszłyśmy na miasto popatrzec, bo przecie kazy nie mamy na promocje no i… weszłyśmy do słynnego primarka. Boże ile tam jest tanich ciuchów!!! Butów!!! Torebek!!! Kolczyków!!! Itp.!!! Jak tylko cos zaobimy od razu wybieramy się na zakupy! Bo ja nie wytrzymam normalnie! Chodząc po sklepie nagle… dzwoni mój telefon, boze obcy nr pewnie z pracy, no myślałam ze palpitacjo dostane żeby odebrac! Dałam Kasi, a okazało się ze to nasza pani z biura, dzwoni by powiedziec ze może nam dac wczesniej prace w drukarni zamiast kurczakow no i ze mamy się do 5:30 stawic u niej popodpisywac papiery jakies. Oczywiście mało nie pobiegłyśmy do tego biora, a kawałek był więc dobrze ze nie pojechałyśmy do domu, bo już lipa by była totalna. Na miejscu rzuciła nam z 20kartek do wypenbienia i na każdej podpis i na każdej nasz adres, już nawet nie wiedziałyśmy czy surname to imie czy nazwisko, mózgi totalnie wyłączone, jakby mówiła po ang nic byśmy nizrozumialy bo padałyśmy na pyski… Okazało się ze musimy załatwić ubezpieczenia i jak to zrobimy dostaniemy tą prace, więc kolejne załatwianie jutro… boze!

Na autobus czekałyśmy chwile, niestety tym razem nie jechałyśmy 2pietrowym, a szkoda bo zazwyczaj siadamy na samej górze przy samej przedniej szybie – najlepiej! I dosiadł się do nas jakiś koles co był dziiiiwny na maxa stary i miał jednorazowke jakis miliarda ulotek pogiętych i jakies zardzewiale klucze, które wiązał na jakiejs gumce jakby od słoików, boooże jesze w oczach miał jakies kurde nawiedzenie i był chudy i wysoki i miał łysine na czubku głowy, a reszte włosów na zel i śmierdział i dziurawe spodnie w kroku! Masakra! Wysiadają z autobusu myślałam ze nie dojdziemy, szłyśmy szłyśmy, a domu nie było widać – nogi odpadały. W domu szybki obiad rosołek z kotletem z wczoraj i teraz czas na chill!!! WHOA! Pewnie dzisiaj już nic nie napisze, także dobranoc ;*


Sklep z amerykańskimi słodyczami, boże jak tam pachniało!!! Wszędzie moje przeznaczenie USA rlz! <3



W oczekiwaniu na autobus - tu już padałyśmy...


Szkoda ze mamy postanowienie nie jesc słodyczy, bo kurde takich shaków u nas nie ma... ale napewno będą ... :)


Do marynarki plecak w moro - uwielbiam szkotów, mają wylane na wszystko :)


A my mieszkamy oooo, tutaj! W tym środkowym bloku na zdjęciu :)



 PS Aaaa, policji nie lubie, ale w UK jak wszyscy maja wylane na wszystko np. przechodzimy razem z nimi na czerwonym swietle i nie maja pretensji ani nic bo sami tak robią, koles jakis szedł i palił jointa obok policjantów a oni to mieli w dupie - ten kraj jest spoko, aaa no i dzisiaj nie padało! :)
KISS PYSIACZKI :D ;*

Wieczorem ruszyliśmyna z Kasi kuzynem na miasto, okazalo sie ze praca w pralni sie skonczyla, ale podobno tutaj nie problem cos dorwac (podobno). Zabrałyśmy ze sobą CeVałki i heeej! Piotrek zabrał nas do jakiejs dzielnicy, w której żyją podobno sami myśliciele i artyści. Poszliśmy do pubu na drinka na odwage. Postawił nam Jacka Danielsa YEAH! Później on wyruszył do pracy (pracuje w kasynie) a my tą samą drogą tylko drugą stroną ulicy roznosilysmy CV po pubach, kawiarniach i jaki pierdołach... Generalnie końcówka tej drogi była najlepsza, najpierw udałyśmy si do Hiltona, gdzie Pani powiedziala ze ciągle kogos potrzebują, a na przeciwko do takiego pubu, gdzie było straaaasznie głośno i samo młodzi ludzie i przytsojni kelnerzy. Szcerze mówiąc wolałabympracowac nawet jako pokojówka w Hiltonie niz za barem, bo panika przed jezykiem! Ale i tak nie jest źle, myślałam że będzie gorzej. Idąc na autobus, przypadkiem trafiłyśmy na ciocie Kasi, która wracała od koleżanki, zabrałyśmy się autobusem do domu. W domu byłyśmy po 23 więc padniete na maxa szybko kręciłyśmy płatki  i do wyra. A teraz z rana jestem taka podekscytowana ze nie mogę spać! Wiec pisze tutaj to wszystko, dzień dobry wszystkim! :)

Zdjęc nie ma z wczorajszego dnia, bo wygladalysmy bardzo nie korzystnie!

6/26/2011

Glasgow!

Taaak juz jestesmy na miejscu! Na lotnisku byłyśmy godzine przed czasem, a nasz samolot był opozniony 50min a w praktyce chyba nawet dłużej. W samolocie zamiast stewadess byli panowie stewardessi, ale nie zafajni :P Strasznie mi się dłużył ten lot, pod koniec strasznie trzepało a gdy wlecielismy do Glasgow, zgadnijcie co? DESZCZ! Haha dziwne nie? Nasze troby ważyły idealnie według kryteriów, no może przekroczyły 0,3kg ale puscili wiec looz! Na lotnisko wyszla po nas ciocia Kasi. Idąc a pociąg bardzo niły Pan nam wskazał drogę, mówiąc ze pociagi dzisiaj nie jezdza i jesli chcemy jechac do Glasgow musimy isc na inny peron na autobus. Tam stał kolejny Pan od autobusu i odrazu gdy nas zobaczył zaczoł krzyczeć "Glasgow, Glasgow?!" i wziol nam torby i wrzucil je do autobusu. Jechalysmy za fryte jako rekompensata ze pociagi nie jezdza. Po przyjedzie do centrum poszlysmy na dwupietrowy autobus, który zawiozl nas do domu Kasi cioci.Odrazu kupiłyśmy sobie bilety tygodniowe na niego, bo codziennie bedziemy dojezdzac do miasta. Dżizas! Glasgow jest tak zajebiscie ładne ze masakra!!! te budynki, autobusy, dziwni ludzie i wogole jaaaa! Masakra! Ej teraz co do jezyka, to bylam generalnie opsrana jak 150, bo moja wspaniala kuzynka MADZIA bardzo mnie nastraszyla, a szerze mowic nie jest tak źle! Meg, i wanna kill you! Teraz juz jestemy w domu i jemy rosół :D na drugie mamy kotlety schabowe mistrz! Pozdrawiam potworki ;*** xD






6/25/2011

Pakejszyn!

Ej dooobra, przyszedł czas na pakowanie! Boże zawsze to lubiłam, a dzisiaj jakiś koszmar! Kompletnie nie mam weny! W dodatku Szkocka pogoda... Nie wiadomo co ze sobą zabreac... Jedni mówią "ej wyjatkowo upalnie w tym roku" drudzy " tam ciągle pada" a jeszcze inni "nie bierz nic, tam jest tanio to sobie nakupujesz" I kogo tu słuchać?! W moim pokoju syf życia, a konkretnych ciuchów brak... Tragedia! Ale generalnie sie jaram! Wogóle jutro pewnie w tym samolocie bede piszczec jak jakaś porażona, no ale co jak sam lot jest frajdą?! I tak najbardziej bawi mnie to, że w torbie mam dwa wagony fajek, które mama mi kupiła hahaha :D ej dobra ide sie pakować dalej, bo wieczorem jeszcze jakąś bibe trza skleić :) blacharski kiss ;**


6/24/2011

Witamy Borys

Wczoraj był dzień ojca... ja od 2 lat już nieobchodze tego święta z przyczyn wiadomych, ale to nie znaczy że nie pamiętam... Nie o tym chciałam ble! Wczoraj mój Mazur została mamą, a równocześnie ja Ciotką!!!! Oł gasz. W każdym bądź razie dziecka nie widziałam, ale sms-a z tą wspaniałą wiadomością otrzymałam dziś rano. Chopak - Borys - ma 56cm i warzy 3,5kg! Będzie bydlakiem na boiskach! Przyszłość ma już zasądzoną - mama koszykarka, tata koszykarz! On będzie... napewno nie lekarzem :P Mazur strasznie chciałabym Ci pogratulować! Napewno będziesz wspaniałą mamą! Mam nadzije że dzieciak będize się chował dobrze, nie będzie pyskować ani nie będzie marudzić ze ma zbyt duzo pryszczy w okresie dojrzewania i że nie będzie miał innych pasji jak basket, ale ma sie uczyc sie wie ;) bo to ze bedzie grac w nba to tylko przez kilkanascie lat potem trzeba miec cos w głowie zeby dobrze zarzadzac pieniedzmi i jak kupić chate cioci Kasi w MIAMI i jej znaleźć wspaniałego koszykarza (ciocia bedzie juz miala swoje lata, ale chetnie przygarnie jakiegos młodziaka do opieki :)) JOKE! Sorry ze dodałam Twoje zdjecia, mam nadzieje że sie nie gniewasz, ale są takie fajne ze trzeba je światu pokazać co nie? :* kiss mummy ;**




6/20/2011

Sto lat Kamili i Baremu


Naszczęście zrobiło się ciepło i można imprezować w plenerze do woli! Sezon na Kościerzycach u Orzyka rozpoczął się już dawno, ale tak naprawde w ten dzień można było naprawde popluskać się w basenie. Trzeba było opić, bo okzja ku temu była, w tym dniu rodziny robił Bary z Kamilą - życzę im wszystkiego najlepszego! Martini uderzyło troche do łba i zachciało się nocnego nurkowania w basenie... oczywiscie na dzien dobry wrzucono mnie do wody, więc i tak czy siak byłam mokra, to wieczorem już mi było obojętnie, a napewno w nocy woda duużo cieplejsza niż pod wieczór. Myślę że impreza się udała, było ognisko, była siatkówka, była muzyka i oczywiście dobre towrzystwo! Pozdrowienia dla wszystkich oszołomów! :**



6/16/2011

16 czerwiec 2011

Mój wczorajszy dzień, po powrocie do domu z egzaminu był straszny. Jedyną pożyteczną rzeczą jaką zrobiłam to posprzątałam pokój i... no właśnie nic wiecej! Czułąm się okropnie! Strasznie nie lubie nic nie robić :/ można szału dostać! Dlatego też dzisiejszy dzień chciałam spędzić inaczej... Wstałam o 8 rano tylko po to by pobiegać, jeju ile straszych osób jest o tej porze w parku! W sumie sami starsi ludzie, panie uprawiające nordic walking i panowie którzy preferują bieganie, natknęłam się również na rowerzystów. Jeju biegałam pierwszy raz od niepamietam kiedy, bo ciągle rano nie było czasu bo sesja, a wieczorem się boję, bo podobno utopili jakąś dziewczyne w stawie, więc wole nie sprawdzać jak jest w nocy ;) Zapomniałam kluczy więc obudziłam cały dom... Pan Marek się chyba zdenerwował, ale było po 9 więc i tak musieli wstawać, bo przecież o 10 muszą otworzyć studio, prawda? Późnej z Kasią poszłyśmy na taras się opalać, ale niestety chmury pokrzyzowały nam plany i po 2 godzinach musialysmy już robić coś innego np. oglądać "gotowe na wszytko" online ;P. Wieczorem prawdopodobnie idę na jakąś bibe, bo nie chce kolejnego wieczoru siedzieć w domu, a jedna z koleżanek ma urodziny, więc akurat :)
Eeeej dzisiaj na obiad jadłyśmy... ziemniaki z kefirem, zajarałam się, bo przecież zawsze za małolata się to jadło i znowu wspomnienia z dziecinstwa jak babcia zamiast kotleta (bo zawsze wybrzydzałam) stawiała tależ z ziemniakami, a obok kubek pełen kefiru :D Niby bieda, a pycha LOL :)

Kurde poszłabym pograć w piłke... :/