8/27/2011

Sezon się zbliża...

Inne drużyny zaczęły już treningi, moja jak zwykle wszystko odkłada na koniec z różnych przyczyn (nawet nie mamy żadnego obozu). Będziemy napewno przygotowane najgorzej z całej ligi, ale przecież nie ja jestem szefem... Z upragnieniem czekam na wrzesien i rozpoczęcie się treningów, acz kolwiek nie ukrywam jeszcze wymyślam jak by tu wykombinować by pojechać nad morze, ale raczej niie pojade bo nie mam z kim... W każdym bądź razie ciągle myśle o tym co może nas czekać w tym sezonie, jakie zajdą zmiany, bo nie dość że zmieniłyśmy miejsce trenowania (teraz będziemy trenować na hali AWF, tylko nie wiem czy wielofunkcyjnej czy na rozwalającej się na Witellona...) przyszedł nowy trener, a trenerka Inga będzie drugim... Nie wiadomo czego się spodziewać - jedna wielka niewiadoma... Chciałabym cholernie, by w tym sezonie nam się udało wejść do tej pierwszej centralnej ligi, naprawde wierzę, że jesteśmy w stanie to osiągnąć - zasługujemy na to! Ciekawi mnie czy będziemy mieć nowe stroje, bo te cholernie stare już się przejadły... pozatym mamy napisane na nich Siechnice, więc nie do końca rozumiem jak to będzie, czy dalej będziemy je reprezentować, czy teraz będziemy wrocławiankami... Napewno będziemy chciały przyciągnąć wielu sponsorów, by móc robić coś więcej, ale w taki sposób bym tego robić nie chciała :)


Ej dobra idzie ktoś wieczorem pograć w basket???
Czuje przypływ dziwnej siły, dzięki której przetrwam wiele. Z pozdrowieniami dla wszystkich PISIORÓW :) 


8/25/2011

Jestem takim zamocnym zawodnikiem ze sie najebalam :D Martini rlz!

8/22/2011

HHK 2011 jaram się!

No i po kempie… Co to była za biba!!! Uwilbiam! Ten festiwal daje mi energie na cały rok! Ludzie z całej europy, których łaczy jedno – miłość do hip hopu! Muzyka, taniec, koszykówka wszystko co kocham najbardziej na świecie! Fakt, że sprawy organizacyjne w tym roku nie były jakieś świetne (wszyscy narzekali), ale zacznę od początku. Wyjechaliśmy z Brzegu o godzinie 8 rano. Udało mi się dorwać transport z Kubą M. jechaliśmy w samochodzie w czwórkę ja Anita B. i dziewczyna Kuby-Elwira. Ciesze się że trafiłam akurat do tego samochodu. Kuba jest bardzo ostrożnym kierowcą więc jechaliśmy mega przepisowo spokojnie i powoli. Start z Lotosu gdzie w kilka samochodów spotkaliśmy się. Kowal rozwalił mi serce swoim autem – cały był pomalowany w kempowe logo, a z tyłu oczywiście napis „Brzeg 77” haha – siódema :D No i już niedaleko za Brzegiem stuknęły się nasze 3 samochody… pierwszy przyhamował i te dwa za nim wjechały jeden w drugi… Ale generalnie nie ogarnęłam czy wszyscy przyjechali czy zawrócili do Bg. Dojechalismy na godzine 12 bo mielismy miliard przystanków. Czekanie na pozostałych (trzymaliśmy się w kupie) no… i Anita kocha piwo i ciągle było „chce mi się siku; mogę jeszcze zapalić” hahaah jako jedyna paląca. Na sam wjazd czekaliśmy dosyć długo, chcieliśmy się wycfanic i zajechac od drugiej strony,, by nie pchac się przez centrum Hradec Kralove, no ale okazało się że nas zawracali i musilismy wjeżdżać od centrum wiec na koniec kolejki za wszystkimi samochodami i czekaliśmy… czekaliśmy… i pchaliśmy auto, bo po co odpalac. Oczywiście kolesie od razu szał, powychodzili z samochodów i już impreza się zaczeła, jointy (w Czechach legalne) wóda haha i oczywiście darli ryje :D Ja jak zwykle podekscytowana na maxa obczajka ludzi. Każdy w samochodzie muzyka na fula hahaha uwielbiam to!!! Zajechaliśmy na parking dosyc blisko od pola namiotowego. Ja z Elwirą poszłam stanąc  w kolejke po opaski… Boże masakra!!! Żadnych bramek nie było porobionych a ludzi miliard i każdy pchał się do okienek w tym upale. Czekałam tam chyba z 2h pchając się jak wszyscy, jedna dziewczyna zemdlala to ją wynosili, a gdy już dotknęłam okienka to zamknęli okienko i dopiero wpadli na to by poustawiać bramki, dookoła mnie bli spoceni kolsie bez koszulek, każdy się o mnie ocierał a ja myślałam ze się zrzygam, jeden nawet pił browara i przed moim nosem nagle pacha z włosami boooze fuj!!! Za mną była malutka dziewczyna, której chłopak był przede mną, puściłam ją, bo ja użo to do tlenu miałam dostęp, a ona zgnieciona kruszyna to mi się jej szkoda zrobiło. Jezu koleś obok mnie próbował coś ogarnąc, bo Polaczki jak chołota jakaś, nikt nikogo puścic, wygra silniejszy i koniec. Ale w końcu ochrona pomyślała i wstawili jakies bramki i w miare już było to wszystko poukładane, ale tragedia!!! Ludzi było strasznie dużo oa to dopiero pierwszy dzien przed Kempem… Wczesniej było duzo mneij ludzi. Jezu jakaś kretynka (polka) darła ryj „dawać kurwa opaski” wszyscy zlali… Gdy w końcu się wygramoliłam stamtąd, Anita mnie przejęła i kolejna koljka nas czekała na pole namiotowe, więc kolejne 2h czekałyśmy. W sumie ja się wpychałam między facetami z tempym uśmiechem na ryju, ale działał więc mnie puszczali :D 250kc daliśmy za pole-chyba nigdy tak dużo to nie kosztowało!!! Ale trudno. 50kc zwracali za śmieci. Gdy w końcu weszłyśmy na pole – od razu rura do toi toi’a które były czyste i pchnące hahaha, bo po Kempie… nie były takie czyste hahaha. Pojechałam bez namiotu, bo liczyłam, że się wbije do kogoś no i wylądowałam w namiocie z.. Jolą i Karoliną. Byłoby spoko gdyby nie to że one miały materace który zajmowały prawie cały namiot, a ja jedynie karimate i nie dośc że miałam na szerokość jakieś 25cm miejsca dla siebie to jeszcze musiałam dac gdzies torby więc spałam na plechach z ugiętymi nogami bo na bok nie mogłam się przewrócić bo bym nie miała zrobić co z nogami – tragedia, ale nie ważne, ważne że miałam „dach nad głową”. Od razu po „zakwaterowaniu” poszłam na kemp obczaić „pierogarnie” Mąki – w tym roku kręcił interes sprzedając pierogi. W sumie już dzień przed Kempem były koncerty, najbardziej to czekałam na Yarah Bravo. Boże jaka ona jest cudowna! Malutka pulchniutka murzyneczka, z słodziutką twarzyczką a w dodatku świetnie śpiewa i dała extra koncert. Byłam na niej z Ripem, który kupił po koncercie jej płyte i dostał autograf, a ja zrobiłam zdjęcie :D (ale mu zazdroszczę!!!) Stała także tusz przy niej i pokazywała mi swoje pierscionki z napisem „Yarah Bravo” i paznokcie miała zrobione w kolorze czarno złotym i miała na nich logo hhk, słodka!!! Koncert był późno – miał być o pierwszej, ale się przesunęło o godzine, więc troche zmarzłam, ale warto było czekać! Anita mi pożyczyła bluze, także uratowała mi tyłek.










18 –stego był pierwszy dzien kempu. Wstałam około 8 bo słońce tak dawało, że w namiocie nie było opcji wytrzymać, a w dodatku moja pozycja do spania tez nie była najwygodniejsza… Nie kompalismy się wiec trza było to ogarnąć. Nie piłam więc mogłam prowadzić, pojechaliśmy do Pardobic na basen. Jechałam z Józkiem, Knerą starym, Aniołem i nie wiem kim hi hi. Pierw na kaufland po jakies zakupy. Strasznie się jechało tym samochodem w dodatku ciągle mi gasł, bo był na gaz, czyli jechało się nim jak moim golfem świetej pamieci. Tragedia!!!Oczywiscvie wszyscy na kauflandzie kibel hahaha. Józek mnie tak wkurwiał ze myślałam ze mu walne, w dodatku chłopaki mu nakręcali jeszcze żeby ze mna poflirtował, żeby mnie na obiad zabrał itd. Oni z niego jaja sobie robili a on na serio to brał, boże chciałam zabić tam wszystkich!!! W dodatku Józek chyba z miliard razy mi gadał „ale kupisz ten samochód; chcesz kupić to auto; weź go kup-jest zajebisty…” Był tak męczący ze myslalam ze umre :/ Gdy dojechaliśmy do Pardobic walnelam się na słonce i leżałam i leżałam, basen był tak zarąbisty że masakra!!! Odkryty a czysty na maxa i nawet miał 50m z 7 torami więc byłam zajarana. Jak wygrzałam tyłek dopiero poszłam pływać. Potem z Paulina i Agatą poszłyśmy sobie porobić zdjęcia do innego basenu takiego, który miał okna i było widać co jest pod wodą – zajawa hahahaa, a ten płytki tez był spoko, były w nim te prądy, jakies wodospady i zjeżdzalnie. Bardzo mi się tam podobało, ale niestety szybko się zwinęliśmy stamtąd bo już około 14. Na basenie były łazienki, więc pobrałyśmy wszytki kosmetyki i w końcu kąpiel!!! Już nie mogłam się doczekać kiedy moja skóra poczuje co to mydło i szampon!!! Szkoda tylko ze była tam tylko zimna woda, ale zawsze to czysto, s nie w tych prysznicach na Kempie się kompac bleh!











Po basenie pojechaliśmy do Tesco (było po drodze na autostradzie do Hradec) no i Józek kupił mi obiad – przynajmniej nie musiałam płacic hahaha. Ale chyba skumał że jestem dla niego wredna bo potem się obraził i się mi docinał że na bank jestem jedynaczką, bo jestem strasznie rozpieszczona i ze mysle tylko o sobie – w dupie to mam! Zakupy w Tesco i powrót na kemp.W ten dzień grał Wildchild – nie znałam go, ale bardzo mi się podobał jego koncert, występował ze swoim 6letnim synem, który tez rapował i był przesłodki, bo ubrany był w garniturowe spodnie i fioletową koszulę i mówił że jego ulubioną muzyką jest folk, a nagle zaczął wymiatać break Dance, a tata jak to raper ubrany na rapie. Byli przesłodcy. Na Dj’ce była typka ubrana po męsku, była tez to DJ’ka Yarah Bravo, późneij ją widziałam na stoiskach z ciuszkami z Wildchild’em i synem więc nie wiem czy to nie jego żona, ale byłi mega!






Po Wildchild’zie wystąpili Snowgoons, też ich nie znałam, ale wszyscy mi mówili, że zajebiści, ale kompletnie nie podobał mi się ten koncert. Koleś czarny był spoko, ale białas jakiś porobiony, wyglądał strasznie w dodatku jakoś mi ich muzyka nei podeszła, także szału nie było. Póxniej dorwałam Agate , Darie, Pauline i Ade poszłyśmy do JAHMUSIC REGGAE STATION – hangaru z reggae. Pobujałyśmy troche tyłkami i zawinełam do namiotu spać.




Na następny dzień (drugi dzień kempu) podobnie jak dzien wczesniej pojechaliśmy na basen, jechałam znowu z Józkiem, ale wracać miałam z Dżazgą, bo naszczęscie Józek jechał do Pragi. Ledwo weszliśmy na basen lunoł taki deszcz że masakra. Więc poszliśmy się tylko wykąpać i posiedzieliśmy chwile przy barze na basenie, przeczekaliśmy go i pojechaliśmy znowu na Tesco na obiad. Cały Bg jak stanoł w kolejce za tym obiadem to zrezygnowałam… Kupiłam kabanosy i bułki i żelki na wage i jadłam to co miałam. Nooo i nawet kupiłam 3 browary 0,33l o Samku cytryny z jabłkiem – smakowały jak sok, bo wszyscy ze mnie lali że nie pije, więc zaliczyli żdziwko jak powiedziałam ze kupiłam piwo haha. Po przyjeździe na pole namiotowe zaciągnęły się czarne chmury i znowu jak się rozpadało to niektóre namioty powyrywało z ziemi bo takjie wietrzysko się zebrało i wszyscy schowaliśmy się pod takie namioty, pod którym siedzieliśmy na krzesełkach, ale było smiedznie, tarhało jak nigdy! Dobrze że burzy nie było. Momentalnie chłodno się zrobiło, ale na szczęscie tylko chwile popadało, ale takie duże krople, że wszystko było przemoczone. Na 18 godzine poszłam z laskami na DANCEHALL WORKSHOP with ARON „MITU” TESFAYE czyli na warsztaty dancehall’u prowadzone przez taką zarąbistą murzynkę, troche popróbowałam, ale zrezygnowałam po 5min bo mi było głupio – nie potrafiłam naśladować tych jej ruchów, Agata wytrwała do końca. W dodatku z tyłu stali kolesie jacys i się smiali ze wszystkich więc już wogole mi głupio było.












W ten dzień był koncert PHAROAHE MONCH który podobał mi się, może dlatego że znałam dużo piosenek, które zagrali. Później LOOP TROOP ROCKERS,  ale moim zdaneim duzo lepszy koncert dali we Wro jak byłam no a po nich M.O.P. który roznieśli mi system. Na te koncerty poszłam z Pawłem, nie wiem nawet kto to, kolesia nigdy na oczy nie widziałam, ale jakoś się zgadaliśmy i poszliśmy sami. Bardzo dobrze ze poszliśmy razem, bo przynajmniej miałam swojego body gurada, bo by mnie tłum inaczej chyba zniszczył. Cud ze moje Nike przezyły, bo gdy M.O.P. zagrali Ante up to po prostu wszyscy oszaleli, a my bylimy pod sama sceną, więc masakra. Ale bardoz mi się podobało, tyle że nagłośnienie śrenio dobre… ale trudno… naszczescie na nastepny dzien to jakos naprawili.
W ostatni dzien czyli sobote znowu basen, tym razem siedzieliśmy dłużej na basenie bo chyba do 16, aha i Drzazga zgarnął mnie na kierowce, ma jakąś sportową mazde więz troche dziwwnie mi się jechało, bo nie dość ze strasznie niska to jeszcze gaz ma tak czuły że nie mogłam się przyzwyczaić. O 15:15 grał grał GRUBSON z 3ODĄ KRU ale się wylaliśmy i posidzielismy dłużej na basenie. Późneij tradycyjnie Tesco i kupiłam znowu browary tym razem dwa bo z wczoraj mi jeszcze jeden został. Szarpenełam się na gruszkowe, które piłam w UK Jezu jeden kosztował mnie 50kc! Ale jakoś przezyłam ten wydatek w końcu biba haha. Oczywiście ani razu na Kempie nie byłąm pijana. Agata studiuje kosmetologie i mnie pomalowała, ale w jej makijazu wyglądałam jak kretynka, ale nie miałam serca zmazywac,bo tak się starała… W ten dzień grał MTHODMAN & REDMAN w sumie najbardziej na ten koncert czekałam, ale to było po 1 w nocy, wczesniej poszłam się przejść z Agatą na galerie zdjęc ze wszystkich kemów do tej pory. Obok były boiska do kosza i grali sobie w streetball w sumie sami faceci, ja podbiłam do typów którzy rzucali osobiste i sobie stanęłam i patrzyłam, aż w końcu jeden z nich do mnie po ang czy chce sobie rzucić, na co ja że jasne i rzuciłam, jak zobaczyli ze umiem rzucać, to czy chce z nimi porzucac osobiste, oczywiście że chciałam więc stanęłam na linii i pierdy kłam 14celnych z rzędu, a oni mi podawali, potem zaproponowali gre 2x2 wiec się zgodziłam, okazało się że są z Bułgarii pograliśmy chwile nawet dobrze mi szło, bo dużo punktów narzucłam, a koleś którego kryłam ciągle gadał „ona jest za szybka dla mnei” ale mi miło było, bo cholera każdy kto mnie zna wie że jestem wolną kluską, więc się zajarałam. Nagle podeszli jacyś wysocy kolesie – Czesi i chcieli się przyłączyć graliśmy 3x3 im też narzucałam punktów i to nawet z dwutaktu :D gdy tak graliśmy nagle zbiegli się ludzie dookoła i z kamerami i aparatami fotograficznymi, ale się wstydziłam masakra, ale w sumie miałam wylane, jedna kamera ciągle za mną latała, koleś z aparatem także… Nie powiem, miło mi było cholernie hahaha <3 w końcu kiedyś będę gwiazdą to sobie odtworzą te filmiki i będą się jarać że mnie widzieli na żywo hahaha – żartowałam!!! xD Zrobiło się ciemno i już nie widziałam piłki, więc podziękowałam i poszłam, po drodze zaczepili mnie jeszcze jacyś kolesie z Francji i Szwecji i te tak o pogadać chcieli, byli bardzo sympatyczni, uśmiechnięci i pijani. Uwielbiam tych ludzi, są tacy mili i otwarci!!! O  23:30 poszłam na  DANCHALL QEEN FINAL ROUND bo przez wcześniejsze dni się biły laski na taniec no i w finale były dwie Polki jedna Słowaczka i Czeszka. Czeszka tragicznie się ruszała, ale Polki wymiatały taki typowy dancehall, a Słowaczka połączony z HH więc ciężko było wyłonić zwycięzcę, nasza Polka miała śliczną urode miała kręcone włosy i w ogóle była słodka, Slowaczka też niczego sobie miała piękne usta, ale była ubrana w dres. Za naszą rodaczką byli nawet wykonawcy min. Yarah Bravo i wokalistka z The Elecric. Stały na scenie z tyłu i pokazywały publicznoscie ewidentnie że chcą by wygrała Polka, a publiczność robiła większy hałas na Słowaczke, ale myśle że artyści mieli wpływ na wynik i wygrała Polka. Boże była grubiutka i miała ubrane mega krótkie spodenki jej celulit był na maxa wielki! Ale to dodawało jej uroku! Pierwszy raz podobał mi się celulit zgooon. A stałam obok Pleya i się oboje jaraliśmy jakie te klientki zarąbiste!


Wieczorem po 1 upragniony koncert METHODMANA & REDMANA!!! Początkowo siedziałam na górce ze wszystkimi znajomymi, ale ich muzyka mnei tak nosiła ze po 2 piosenkach nie wytrzymałąm i musiałam iść bliżej sceny, ale neisty się się dopchałam zbytnio blisko, bo było tyle ludzi. Bez kitu kocham ich są tacy polewkowi!!! W dodatku tez znałam wsyztskie piosenki więc się wybawiłam na maxa! Zapowiedziali swój nowy album „Blackout 3” i wyjdzie film „How High2” nie mogę się doczekać!!! Na koncercie wzieli jedno chłopaka, który jeździł na wózku inwalidzkim na scene i go „postawili” przed samą DJ’ką także siedział sobie na scenie na samym środku, a Method go na końcu koncertu woził po całej sceni, a mi łezka w oku się zakręciła. W połowie koncetu wysiadł głos i nagle cisza, więc RED i MET rzucali się na publiczność, potem rzucali swoją dekoracje, żeby cos robic na tej cenie, a ja się smiałam, to było zajebiste!!! A ludzie po prostu mało się nie pozabijali o te litery! Każdy chciał mieć kawałek. Na końcu rzucali swoje koszulki, a nawet buty, boże jakbym złapała buta REDMANA to bym go chyba wąchała całe życie (żartuje oczywiście) ale mistrz!!! Bardzo mi się podobało!


W między czasie byłyśmy jeszcze na scenie AXE’a gdzie była zwykła impreza. Oczywiście jak zwykle się wepchałam w srodek tłumu, a dziewczyy za mną, nagle podszedł do mnie koleś i mów „fajnei tańczyłaś! Bardzo mi się podobało” na co ja „co?! Kiedy?! Gdzie?!” on „no na scenie beboyów” ja „chyba mnie z kimś mylisz” on nie tańczyłąś?! Aaa to sorry w takim razie jestes strasznie podobna do dziewczyny która tańczyła, ale i tak fajnie tańczysz” hahaha zalałam! Późneij jakiś fotograf obok mnei stanoł i robił mi zdjęcia tzn widziałam ze wyciągnął aparat ale nie wiedziałam że mi zdjęcia robił i nagle do mnie podchodzi i mi pokazuje zdjęcie, a tam ja z moim rogalem na ryju i światła tak padały jakby mój uśmiech tak świeciał, ale zgooon w sumie to się smiałam, ale tak się zmuliłam, że musiałam stamtąd iść.
Na następny dzien wstałam szybko i zgarnęłam ciuchy z namiotu, aha bo dwie ostatnie nice spałam z Filipem w namiocie, bo już nie wytrzymałam z tymi babami i z tą małą ilością miejsca, a Filip w 4osobowym spał sam więc się wbiłam. Zgarnęłam zabawki i zabraliśmy się do domu, tak starsznie nie chciałam jechać, tam było tak fajnie i mi było strasznie przykro wyjeżdżać, klimat tam jest za mocny!!! Uwielbiam to miejsce!!! Całą drogę spałam w samochodzie, pod koniec się obudziłam i piosenka na pożegnanie kempu, którą słuchaliśmy i mi się wkręciła to De La Soul – All good  I <3 HHK PEACE!



8/16/2011

Jadę na Hip Hop Kemp 2011 :D Jaram się jaram!!! Napisze cos jak wrocer bo teraz nie mam czasu, peace! ;**

Rodziny się nie wybiera, a moja poprostu rządzi!

W weekend pojechaliśmy do Wieruszowa to miasto rodzinne mojej babci. Każde z nas zarówno jak moja mama i wójkowie tak ja i teraz moja kuzynka spędzaliśmy tam dzieciństwo. Spokojne miasteczka, zawsze miliard kotów i psów, no i te papugi w kuchni. Z Bg wyjechaliśmy na 3 samochody, a tam już też było ich nie mało. Dzieciaczki mamy zarąbiste w rodzinie! Słodkie na maxa! Nigdy nie piłam z wujkami tak poważnie, pomyślałam że w końcu trza. Generalnie wszyscy u nas pili, bo jeśli o to chodzi to moja rodzina sobie nie zaluje :D Dotrzymałam im tempa cała noc, opuściłam tylko 3 kolejki. Byłam tak pijana, ze nawet wzielo mnie na powazne rozmowy "ożyciu" z wujkiem Krzysiem. Myśle że bardzo mi pomógł w co poniektórych sprawach. Najlepsze jest to że spaliśmy u wujka Leszka, który mieszkał jakąś chwile samochodem od domu rodzinnego babci. Kiedyś domu pilnował Caruso - potężny bernardyn, ale kochany na maxa! Niestety musieli go uśpić bo miał raka kości... Ale kupili nowego Necro - czarny, 2letni lablador!!! Cudowny, kochany i wogóle pół nocy z nim przesiedziałam, bawiąc się z nim i chyba zagłaskałam go na śmierć (żartuje) Byłam tak pijana, że ledwo po schodach do góry wchodziłam. Kurde wujek ma taką chate na wypasie z basenem i wielkim podwórkiem w dodatku wszystko jest takie zarąbiste że masakra!!! A ja frajerka zapomniałam aparatu... bleh no ale co sie dziwic w tym stanie nie myslalam nawet o fotach tylko o papierosach z innymi wujkami i dalszym piciu, bo babcia na mnie nakrzyczała, żebym już nie piła. Jak walnełam sie do wyra to tak jak zasnelam tak sie obudzilam, nawet nie czułam jak mama mi wyciąga spinki z włosów. Poranek był... no nawet nie miałam kaca, bo cholera dalej byłam tak pijana ze ledwo na nogach stałam, a obucił mnie Necro liżać mnie po ryju swoim wielkim ozorem, ale jakoś mi to nie przeszkadzało haha! Poźniej mnie dopadło... Jezu w życiu naraz tyle wody nie wypiłam na raz! Tragedia! Chillowaliśmy sie w ogrodzie wujka tzn ja z wujakmi umieralismy hahha, ale pompa!!! Wujek Grzesiek tez był dalej pijany i zamiast pod prysznic to kompał się w basenie, wieczorem mielismy isc do sauny, ale ja juz musialam jechać. Na obiad spowrotem wracalismy do Cioci Agnieszki (siostry babci) ale ja nie chcialam wiec poszłam spac dalej (z reszta wujki tez) Przyjechał Maciek z żoną i ich 1,5miesięczną córką! I jest tak boska ze masakra, ma ttakie długie i czarne rzęsy jak malowane i włosy też jest cudowna!!! Ale zgooon wyszłam na jakąs sierote. Aha no i wypiłam  zwujkiem "brudzia" i jestem z nim na Ty (krzysiek) no ale ciężko mi się odzwyczaic i jak coś chciałam to waliłam dalej wujek, co wiązało się za każde "wujek" zakupienie 0,5l flaszki... popłynęłam 3l... kuźwa!



potem dodam inne zdjecia bo mnie wkurza komputer :P