No to wsobote rozefgrałyśmy mecz z MOSem Wrocław, Ślęzunia nasza kochana podołała :D Wygrałyśmy 48:72 ale było na początku ciężko. Na tamtejszej hali kosze są hmm... nei dość że mega dziwne bo pręty na których są zawieszone lecą od ściany nad bramką bezpośrednio nad parkietem az do boiska do koszykówki w dodatku nic nie siedzi, bo te ksoze nie przyjmują... jak się nie rzuci na czysto to jakaś paranoja, dlatego na początku miałyśmy małe problemy, ale udało nam się wyjść z opresji dlatego skończyło się dla nas dobrze :D Nie powiem trenerka dała pograć wszystkim , także myślę że wszystkie zadowolone pod wzgędem minut spędzonych na boisku, bo co do indywidualnej gry niektórzy mają do siebie pretensje inni są z siebie zadowoleni (ja jestem w tych drugich) miałam jak na mnie całkiem sporo zbiórek juhu! i 4pkt no to jak tu się nie cieszyc?! :D Nooo i jakby nie patrzec to był mój pierwszy mecz w tym sezonie hue hue hue bo ostatnio miałam wesele, pozdrawiam wampiry bo idę na bibe halloweenową :D
WEEKEND... pełen wielu emocji.
WEEKEND... pełen wielu emocji.