Holandia troche przypomina mi Niemcy, duze autostrady, czystosc i dbalosc o drobne szczegoly. Lubie wracac wspomnieniami do tamtych lat gdy chodzilam z babcia po sklepach, rysujac na ulicy kolorowa kreda i placzac ze jakas starsza niemka cos do mnie powiedziala.
Pamietam nawet jak babcia Zosia zabrala mnie w Worms (miasto nad Renem w Niemczech, gdzie mieszkala) na BackFischFest. Nigdy nie dowiedzialam sie o co dokladnie w tym chodzilo, ale pamietam ze przyjechalo potezne wesole miasteczko i babcia mi proponowala wszystkie karuzele, ae ja na zadna sama nie chcialam isc, bo wszedzie pelno niemcow i sie balam... Poszla ze mna tylko do domu strachow i na krecace sie filizanki hehe i tak milo to wspominam. Dokladnie tez pamietam jak w budach na terenie wesolego miasteczka wisialy pierniki, ktore mozna bylo kupic z napisem "Ich liebe dich". Tutaj jest podobnie tyle ze jakos wydaje mi sie mniej efektownie, a cale przedsiewziecie ma nazwe (nie pmietam) :)
W kazdym badz razie w Goes zawitalo ogromne wesole miasteczko. Moze nie ma jakis bardzo ekstremalnych karuzel itd, ale naprawde robi wrazenie. Cale miasto swieci dzieki kolorowym kiczowatym lampkom. To naprawde niesamowite, bo wesole miasteczko stalo tutaj przez caly tydzien i mozna bylo z niego korzystac do polnocy w dni powszednie a co do weekendow nie wiem :P W kazdym badz razie wybralismy sie pograc troche na maszynach i porobic sobie zdjec, bo chyba szkoda nam bylo kasy na inne atrakcje, a tak btw na maszynach wygralam 3 miski (Linkolna, Leona i Pole) dla moich trzech lobuzow ktore mam nadzieje ze czekaja na mnie w PL. Jak ktos zgadnie kto jest kto to... wygrywa buziaka hahaha :D zart!
odrazu widac kto robil zdjecie :D
maszyna nam powiedziala, ze moj zwiazek z Baja nie bedzie owocowal kolorowym zyciem sexualnym, to chyba nie moa partnerka zycia... hahaha :D
prawie jak LasVegas "ej mala, wygrac Ci Miska?!"